czwartek, 10 maja 2012

Rozdział 1 : Zakon Feniksa


ŁUUP! - rozległo się w jednym z boksów w Biurze Aurorów. To nowa aurorka wchodząc do niego potknęła się o kosz stojący koło drzwi.
 - No to pierwszy dzień w pracy można uznać za rozpoczęty - powiedziała sama do siebie wstając.
  Nimfadora Tonks, bo tak brzmiało jej imię, była młodą, wesołą czarownicą ze skłonnościami do niezdarności. Była też metamorfomagiem, więc potrafiła dowolnie zmieniać wygląd swojej twarzy, włosów oraz kolor oczu. Czasami na dźwięk swojego imienia, którego nie znosi, jej włosy przybierały bordową barwę. Dzisiaj jednak wyglądała tak jak zawsze, fioletowe włosy sięgające ramion, błyszczące niebieskie oczy oraz ubiór, który świadczył, że nie przywiązywała zbytniej uwagi do wyglądu. Dzisiaj także rozpoczynała pracę w Ministerstwie Magii jako aurorka.
  Kiedy Tonks już udało się usiąść na krześle, nie przewracając nic więcej, rozejrzała się po boksie. Było to niewielkie pomieszczenie. Ściany tu były szare, a sufitu wogóle nie było. Biurko stało w kącie. Po jednej jego stronie było miejsce dla aurora, a po drugiej dwa krzesła dla osób, które przychodzą tu po pomoc lub inne tego typu sprawy. Jednak największą część stanowiły tu regały z mnóstwem protokołów, odpisek oraz szczegółowych akt śmierciożerców. Nagle rozległo się pukanie do drzwi, jakby ktoś walił o nie drewnianą laską.
- Proszę - odezwała się Tonks, a do boksu wszedł Alastor Moody, zwany też Szalonookim, ponieważ w jednej z bitw stracił oko i teraz na jego miejscu ma magiczne, dzięki któremu widzi np. co się dzieje za jego plecami. No i właśnie to magiczne oko zatrzymało się na osobie siedzącej za biurkiem.
 - Witaj Nimfadoro - powiedział, a Tonks skrzywiła się. - Widzę, że już się rozgościłaś - dodał wskazując na przewrócony kosz.
 - Co? Oh tak, wybacz, już to naprawiam - odparła i machnięciem różdżki postawiła kosz na miejsce, a Moody w tym czasie zajął jedno z krzeseł naprzeciwko niej. - Co cię tu sprowadza Alastorze? - zagadnęła.
 - Chciałem sprawdzić jak sobie radzisz, ale to nie jest jedyny powód, dla którego tu przychodzę - powiedział i wyjął różdżkę. 
- Gdyby było inaczej zaczęłabym się niepokoić - mruknęła ironicznie Tonks pod nosem, obserwując go. 
- Mufiliato - szepnął Szalonooki.
 - Po co to zrobiłeś?- zdziwiła się.
 - Posłuchaj, wierzysz, że Voldemort powrócił? - zapytał, wymawiając to imię bez przeszkód, podczas, gdy Tonks wzdrygnęła się. 
- Dumbledore tak twierdzi, a więc ja mu wierzę - przyznała. 
- I dobrze robisz. A więc, Dumbledore postanowił reaktywować Zakon Feniksa i poszukuje nowych członków, a ja chcę, abyś do niego dołączyła - rzekł patrząc na nią uważnie. 
- Zakon Feniksa to ta tajna organizacja mająca na celu walkę z Sam Wiesz Kim oraz jego zwolennikami? - spytała niepewnie.
 - Dokładnie, ale teraz celem Zakonu nie będzie bezpośrednia walka z nim, ale niedopuszczenie do tego, by zyskał jeszcze większą moc. Albusowi zależy też na tym, aby zwerbować do naszych szeregów jak największą liczbę nowych członków. No to jak? - zapytał po raz drugi. 
- Oczywiście, że chcę dołączyć, ale zapewne nie będzie to takie łatwe - odparła.
 - W rzeczy samej. Wszystkiego dowiesz się jutro. Ta rozmowa nie może wyjść poza to pomieszczenie, rozumiesz? Ministerstwo nie jest już takie jak przedtem. Knot się boi i robi wszystko by nie dopuścić do istotnych informacji, które świadczyłyby o powrocie Voldemorta - powiedział Moody.
 - Nikomu nic nie powiem. Jakoś powstrzymam swoją ciekawość do jutra - obiecała dziewczyna. 
- Gdyby ci się udało byłbym bardzo rad. A teraz muszę już iść, obowiązki wzywają - odrzekł po czym pożegnał się z Tonks i wyszedł, a ona zabrała się za przeglądanie akt.
   Następnego dnia, kiedy wchodziła do boksu cudem nie potknęła się o kosz. Natomiast od razu zauważyła małą kopertę leżącą na biurku. Otworzyła ją. W środku był list od Szalonookiego, do którego dołączona była mała karteczka z pochyłym pismem. Tonks zaczęła czytać:
"Zebranie jest dzisiaj o 17.00. Dumbledore, jako Strażnik Tajemnicy napisał na karteczce adres, pod który masz się udać. Aby dostać się do Kwatery musisz powtarzać go sobie w myślach. Zapamiętaj adres, a resztę spal."
Tak polecił Moody. Przeczytała więc jeszcze karteczkę od Albusa, na której widniał tylko napis "Grimmauld Place 12".
 - To gdzieś w Londynie, więc powinnam znaleźć - stwierdziła. Ciekawość znów zaczęła się w niej zbierać, a do spotkania było jeszcze daleko. Tak więc chcąc nie chcąc spaliła wszystko i zabrała się do pracy.

1 komentarz:

  1. Cześć to znowu ja! :D Tak bardzo zaciekawiło mnie twoje opowiadanie, że postanowiła zacząć czytać od nowa :) Rozdział 1 jest super i bardzo zachęca do czytania drugiego. Nie mogąc się powstrzymać skończę ten komentarz, aby usidlić zmysły w rozdziale 2. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Zakon Feniksa