sobota, 19 maja 2012

Rozdział 11 : Druga tożsamość


   Cały weekend minął Ekipie Sprzątającej na "renowacji" Kwatery Głównej. Niestety, do końca jeszcze było daleko. Mogli się jednak pochwalić, że 1/4 domu została naprawiona i sprzątnięta.
 W Ministerstwie można było wyczuć bardzo napiętą atmosferę. Pracownicy dzielili się na tych co gorąco popierali rządy Knota i uważali Dumbledore'a za wroga oraz na cichych rebeliantów, którzy wierzyli dyrektorowi Hogwartu i działali na własną rękę, czyli na szkodę Ciemnej Strony. Niestety ci drudzy nie mogli głosić swoich poglądów na głos, ponieważ straciliby pracę. Do takich właśnie zaliczali się Hestia, Tonks, Kingsley, Szalonooki oraz Pan Weasley. Percy natomiast należał do grona popleczników Knota.
- Myślisz, że możemy stracić pracę? - spytała Tonks, gdy, we wtorkowe popołudnie, razem z przyjaciółką przeglądały potajemnie kartoteki śmierciożerców.
- Myślę, że jeśli będziemy trzymać język za zębami przy mniej zaufanych osobach to bardzo możliwe, że uda nam się jakoś zachować posadę - odparła Hestia studiując, zapewnie porywającą, historię Yaxleya.
- Ale przecież to nasza praca w pewnym sensie. Musimy wiedzieć jak najwięcej o śmierciożercach - zdziwiła się Dora.
- W rzeczy samej moja kochana, ale to nie do końca tak funkcjonuje - uśmiechnęła się Hestia, która była starsza od Tonks o trzy lata i trochę więcej wiedziała o pracy w Ministerstwie. - Powiem ci tak, teoretycznie wykonujemy swoją pracę, a praktycznie Minister uważa, że działamy na jego niekorzyść - dodała.
- Teraz rozumiem. Knot to zwykły tchórz i tyle - podsumowała, a Hestia przytaknęła głową.
 Tonks, która także przeglądała kartoteki, zatrzymała się nagle, bowiem natrafiła na nazwisko Greyback. Już je kiedyś słyszała. To Moody podczas pierwszego spotkania opowiadał między innymi o nim. Już miała odłożyć akta, ale nagle przypomniało jej się, że, gdy Alastor opowiadał o nim, Remus był blady i jakiś spięty. Zdała sobie sprawę z tego, że wcześniej ją to nie interesowało, ale dzisiaj poczuła, że musi dowiedzieć się czegoś więcej o tym, Greybacku. Zaczęła więc czytać najważniejsze informacje:
"Fenrir Greyback : Wilkołak, szmalcownik, poplecznik Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać. Nawet, gdy nie był wilkołakiem lubił gryźć dzieci. Jego życiowym powołaniem jest stworzenie jak największej liczby wilkołaków. Brak wypalonego Mrocznego Znaku. Zesłany do Azkabanu po klęsce Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać."
 Nagle jej wzrok przykuł nagłówek "Ofiary"  oraz dość długa lista osób pod nim. Zaczęła wodzić po niej wzrokiem. Natrafiła na takie nazwiska jak Montgomery, Smith, Brown czy Parker. Naraz serce jej mocniej zabiło, bowiem wśród długiej listy ofiar wyłoniło się nazwisko Lupin, Remus Lupin...
- Nie, to niemożliwe - powiedziała cicho, a Hestia spojrzała na nią pytająco. - Przecież, gdyby to była prawda to Remus byłby wilkołakiem... - dodała i czuła, że zakręciło jej się w głowie.
- Nic ci nie jest? Wyglądasz na przestraszoną - zaniepokoiła się przyjaciółka.
- Czy to prawda? Hestio, czy Remus jest wilkołakiem? - Tonks spojrzała na nią błagalnie. Na moment Hestia spuściła wzrok i to wystarczyło Dorze. Nie zdążyła jednak nic więcej powiedzieć, bowiem rozległo się pukanie i do boksu wparował Kingsley.
- Patrzcie! - powiedział dosyć głośno i rzucił im na biurko Proroka Codziennego, którego nagłówek na pierwszej stronie głosił "Groźny, seryjny morderca Syriusz Black był widziany w Londynie".
To Malfoyowie! Widziałam ich na peronie, oni na pewno rozpoznali Syriusza pod postacią psa! - wybuchnęła Tonks.
- Spokojnie, przecież to ja kieruję poszukiwaniami Syriusza, więc skieruję pościg na Kaukaz, nie martwcie się - uspokoił je Kingsley.
- Powinien być ci za to dozgonnie wdzięczny - rzuciła Hestia.
- Na to bym nie liczył, ale na pewno będzie z tego rad - uśmiechnął się. - Chciałem wam to tylko pokazać, gazetę dajcie Syriuszowi, na pewno chętnie poczyta. Niestety ja już muszę wracać do obowiązków. Miłego przeglądania akt dziewczyny - rzucił po czym pospiesznie wyszedł.
- Skąd on wie......ah no tak, chyba już jestem zmęczona - powiedziała Hestia. Tonks się więcej nie odezwała. Jej myśli goniły jak szalone. Bogin, blizny, nagłe zniknięcie, strach przed Greybackiem, podsłuchana rozmowa Remusa z Syriuszem....wszystko to układało się Tonks w logiczną całość, jednak nadal nie mogła w to uwierzyć, a Hestia wcale jej w tym nie pomagała.

~~*~~

 Zaraz po pracy Tonks udała się na Grimmauld Place. Chciała dać Syriuszowi gazetę, ale nie to było jej prawdziwym celem. Przeszła przez korytarz najciszej jak tylko mogła, nie zawadzając o stojak, ani nie budząc Pani Black. Weszła do kuchni spodziewając się tam zastać kuzyna. No i zastała go tam, a obok niego siedział nikt inny tylko Remus. Wyglądał na bardzo zmęczonego, ale zadowolonego z powrotu. Kiedy tylko ją zobaczyli poderwali się z miejsc.
- Mam tu coś dla ciebie - rzuciła kuzynowi gazetę, a on przeczytał na głos nagłówek.
- Mówiłem ci, że to się źle skończy Syriuszu - upomniał przyjaciela Remus, a Tonks, sama nie wiedząc dlaczego, ucieszyła się słysząc ten głos.
- Ale nie martw się, Kingsley zmylił pościg - dodała Dora.
- Cudownie - mruknął Łapa i chrząknął ostentacyjnie, patrząc przy tym na Lunatyka.
- Tonks..ja...ja muszę ci coś wyznać...bo...ja jestem.....- zaczął Remus.
- Ja wiem - przerwała mu dziewczyna domyślając się co chce jej powiedzieć. Wtedy Remus spojrzał gniewnie na Syriusza.
- On mi nic nie powiedział, krył cię jak nikt inny. Tak naprawdę....tak naprawdę to ja sama doszłam prawdy - powiedziała.
- Ty sama? Ale jak...jak to możliwe? - zdziwił się Remus.
- W Ministerstwie natrafiłam na nazwisko Fenrir Greyback - wyjaśniła, a przez twarz Remusa przebiegł cień strachu. - Sam widzisz, że boisz się tego nazwiska. Zaintrygowało mnie to, więc poczytałam sobie więcej o nim no i znalazłam cię w liście ofiar Remusie. Ale zanim coś powiesz musisz wiedzieć, że nie obchodzi mnie czy jesteś wilkołakiem, czy też nie. To nie ty jesteś potworem, ale ten który ci to zrobił. Pamiętaj o tym, proszę cię - powiedziała dziewczyna patrząc na Remusa.
- Tonks, to stan na całe życie, jesteś pewna, że chcesz kontynuować tę znajomość? Przecież jestem wilkołakiem, czymś co nie powinno współistnieć z innymi - spytał niedowierzając jej słowom.
- Nie, to nie jest stan na całe życie. To stan tylko na kilka dni, wiesz o tym. Chyba jesteś bardzo zmęczony albo chory, bo bredzisz w gorączce Remusie. Oczywiście, że chcę. Nie zamierzam cię wytykać palcem, wręcz przeciwnie, współczuję ci z całego serca i od dzisiaj będę robić wszystko abyś zmienił zdanie o sobie, bo nie jesteś jakimś wyrzutkiem, jesteś Remusem Lupinem i bycie nim wychodzi ci jak na razie świetnie - odparła uśmiechając się do niego życzliwie. A Remus po raz pierwszy od dłuższego czasu poczuł się komuś potrzebny. Odwzajemnił uśmiech, a Tonks podbiegła do niego radośnie i przytuliła. Objął ją i znad jej ramienia spojrzał na Syriusza, który uśmiechał się równie szeroko robiąc minę w stylu "A nie mówiłem?"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zakon Feniksa