sobota, 19 maja 2012

Rozdział 14 : Seria niefortunnych zdarzeń z Happy Endem

  Gdy Tonks zmierzała korytarzem do swojego boksu, niespodziewanie natrafiła na Charliego.
- Cześć! - zawołał uradowany i uściskał przyjaciółkę.
- Cześć Charlie, co cię tu sprowadza? - zapytała Tonks odwzajemniając uśmiech.
- Za chwilę wracam do Rumunii, Dumbledore polecił mi szukać jak najwięcej zaufanych sojuszników. Wpadłem się pożegnać - odparł.
- Skoro już jesteś, to muszę ci coś powiedzieć. Ale nie tutaj, chodź - powiedziała po czym zaprowadziła go do swojego boksu i opowiedziała o tym co się przed chwilą zdarzyło w Ministerstwie.
- Żartujesz? Udało ci się wejść do Archiwum.....chyba cię nie doceniałem.
- Wiesz, niestety jest pewna luka w planie. Otóż nie mam alibi na ten czas - przyznała. Lecz nie zdążył jej odpowiedzieć, ponieważ do boksu weszła Hestia, a za nią Percy i Arnold, ochroniarz.
- Myślę, że następnym razem się to nie powtórzy. Wszyscy musimy zwiększyć naszą czujność. Ale zaraz, a gdzie ty byłaś Nimfadoro? - spytał Percy, gdy ją spostrzegł. 
- Cały czas była tu ze mną. Przyszedłem się pożegnać i trochę się zagadaliśmy - Charlie stanął w jej obronie.
- Powiedzmy, że ci wierze bracie, ale ona powinna pracować. Na rozmowy można się umawiać po pracy - odparł Percy.
- Za chwilę wyjeżdżam do Rumunii, więc nie było czasu na takie sprawy.
- W takim razie chyba już na ciebie pora, wyjdziesz sam, czy mam ci pokazać drzwi?
- Nie dziękuję, sam trafię - odparł Charlie mierząc się z bratem chłodnymi spojrzeniami po czym wyszedł.
- A wy do roboty. I nie łudźcie się, zgłoszę do odpowiednich osób fakt, że obijacie się w pracy - rzucił Percy po czym razem z Arnoldem także opuścili boks. Tonks niewiele myśląc wybiegła stamtąd starając się dogonić przyjaciela. Dopadła go, gdy ten czekał na windę.
- Dlaczego skłamałeś? - spytała go.
- Przecież nie mogłem pozwolić, żebyś poniosła konsekwencje za robienie czegoś co w rzeczywistości nie jest aż tak sprzeczne z prawem - odparł.
- W takim razie dziękuję i do zobaczenia.
- Będę tęsknić.
- Ja też. Dopiero co się spotkaliśmy, a już musisz wyjeżdżać - powiedziała Dora i zauważyła, że Charlie przybrał dziwny wyraz twarzy.
- Wszystko w porządku? - zaniepokoiła się.
- Tak.....chociaż w sumie to nie do końca. Tonks, bo ja.. - urwał na chwilę. A potem po prostu ją pocałował. Dora jednak prawie od razu się od niego odsunęła.
- Charlie proszę cię, nie psuj tej przyjaźni. Ja kocham cię jak brata i nie proś mnie nigdy żebyśmy byli razem, bo albo przyjaźń, albo nic - powiedziała stanowczo. Jednak w tym momencie przyjechała winda, więc chłopak wsiadł do niej bez słowa, a ona wróciła do boksu.
- Przepraszam za to w Archiwum, spanikowałam i to wydało mi się jedynym rozwiązaniem - powiedziała Tonks.
- Nic się nie stało. Mnie ciekawi tylko jakim cudem udało ci się uciec, przecież to prawie niewykonalne - odparła Hestia.
- Nie odpowiem ci, bo sama tak naprawdę nie wiem. Ale to już nie ważne. Ważne, że wiemy jak się nazywała matka Remusa i wiemy już na 100%, że mieszkała w Dolinie Godryka. Będziemy musiały się tam wybrać - stwierdziła Dora.
- I na pewno się wybierzemy, ale uważam, że będziemy musiały odczekać kilka dni, bo na pewno jutro w Proroku będzie głośno, po tym co narobiłyśmy, więc niemądrze byłoby tak nagle znikać na kilka godzin do Doliny Godryka - odrzekła Hestia.
- Masz rację. Więc nie pozostaje nam nic innego jak tylko czekać - dodała Tonks po czym zaczęły planować swoją wyprawę do Doliny Godryka.
 Dwie godziny później, a było to około godziny 17, Hestia oznajmiła, że czas już na nią. Tonks zbytnio nigdzie się nie spieszyło, więc została jeszcze chwilę.
- No tak, skoro jedna rzecz się udała to teraz będzie seria niepowodzeń. Najpierw wizyta Percy'ego, potem ten incydent z Charliem, ciekawe co jeszcze się wydarzy - myślała. Odpowiedź pojawiła się, gdy stanęła przed progiem wynajmowanego mieszkania. Znalazła małą karteczkę na wycieraczce, na której było napisane, że do jutrzejszego wieczora ma się wyprowadzić z mieszkania, ponieważ znalazł się ktoś, kto gotowy jest zapłacić dużo większą sumę za wynajem. To było zbyt dużo na jej nerwy. Po prostu usiadła na schodach i zaczęła płakać. W takim stanie udała się na Grimmauld Place. 
- Tonks, co się stało? - spytali naraz Syriusz i Remus, gdy zobaczyli ją zapłakaną na progu kuchni. Wtedy opowiedziała im całą historię od początku. Byli pełni podziwu dla tego odważnego i dosyć nierozważnego czynu.
- Nie możesz porozmawiać z rodzicami? - spytał Remus.
- Przez 20 lat siedziałam im na głowie, chciałam im jakoś udowodnić, że potrafię sobie sama poradzić, ale chyba nie wyszło mi to najlepiej - odparła.
- Wiesz, jeśli chcesz, mogłabyś zamieszkać tutaj, razem z nami. Nie byłabyś już sama - zaproponował nieśmiało Syriusz.
- Naprawdę? - spytała przez łzy.
- Oczywiście, że tak. Tylko nie płacz już, wszystko będzie dobrze - Remus starał się ją jakoś pocieszyć.
- Dziękuję wam, wam obu - odparła po czym rzuciła się na szyję kuzynowi całując go w policzek, po czym tym samym obdarowała Remusa. 
- Dzisiaj już jestem zbyt zmęczona, aby się spakować, ale jutro zaczynam od rana - dodała uradowana po czym pożegnała się i wróciła do siebie, choć bardzo niechętnie.
- Jak ona to robi? - zaśmiał się Lunatyk.
- Ale co?
- W przeciągu kilku sekund potrafi ze strapionej i smutnej przejść w radosną dziewczynę, po której nigdy byś nie powiedział, że może mieć jakieś troski - wyjaśnił Remus.
- Też się czasem zastanawiam, ale to właśnie czyni ją taką niezwykłą. Jej po prostu nie da się nie lubić - uśmiechnął się Syriusz. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zakon Feniksa