- Nie spóźniłeś się, to się chwali - powiedział na powitanie przywódca.
- Wykonuję tylko rozkazy - odparł Lunatyk.
Wkrótce w kryjówce były już wszystkie wilkołaki. Razem było ich około piętnastu. Remus miał dziwne wrażenie, że przybyło ich trochę od ostatniego spotkania.
- Ostatnio, gdy byłem na Ulicy Śmiertelnego Nokturnu zasłyszałem od jednego z ulicznych krętaczy nazwę "Zakon Feniksa" - powiedział Greyback, a Remusa zalał zimny pot i przyszło mu na myśl jedno nazwisko - Fletcher.
- Przysłuchałem się rozmowie i dowiedziałem się, że to tajna organizacja założona przez Albusa Dumbledore'a i mająca na celu walkę z Czarnym Panem - kontynuował Fenrir, a wśród wilkołaków przebiegł pomruk ożywienia.
- Zastanawiałem się Lupin, jaką mam pewność, że mogę ci ufać? - spytał bardziej siebie samego niż Remusa. - Dlatego też daję ci zadanie, które sprawdzi, czy faktycznie jesteś po naszej stronie. Nie obchodzi mnie jak to zrobisz, ale jakoś masz zostać członkiem tej obrzydliwej organizacji i zdobywać dla nas istotne informacje - powiedział Greyback patrząc na Remusa przeszywającym spojrzeniem. A co na to Lupin? Nie mógł uwierzyć w tak szczęśliwe położenie swojej sytuacji.
- Jeśli to ma udowodnić moją wierność, to zgadzam się. Uważam jednak, że te nasze ataki na pobliskie wioski mogły zainteresować także i samego Dumbledore'a - odparł spokojnie.
- Jest w tym trochę racji. A więc niech ci będzie, na czas, w którym będziesz starał się wniknąć w ich szeregi, my przeniesiemy się nieco bardziej na północ, a potem powrócimy tutaj - zarządził Greyback.
- Nie uda mu się! - zawołał Hirvio.
- Stchórzy i już więcej się tu nie pojawi! - zawtórował mu jakiś inny głos.
- Cisza! Ja tu wydaję rozkazy i mówię wam, że dopóki nie będziemy mieli pewności to nie możemy go osądzać. Ale ostrzegam cię Lupin, jeden fałszywy krok, a będziesz cierpiał jak twój ojciec - powiedział przywódca.
- W najgorszym razie zabijesz mnie - odparł chłodno Remus.
- Och nie, twoja śmierć nie byłaby dla mnie tak satysfakcjonująca, jak oglądanie cierpienia kogoś ważnego dla ciebie. Oczywiście to tylko, jeśli ci się nie powiedzie - zakończył uśmiechając się złośliwie i odszedł porozmawiać z Aronem. Polecone Remusowi zadanie dodało mu troszkę otuchy, ale perspektywa spędzenia całej pełni z wilkołakami, a potem kilkudniowy, samotny powrót do domu, gdyż zazwyczaj po pełni nie może się teleportować ze względu na zmęczenie, a nie chce ryzykować rozszczepienia, spowodowała, że na powrót źle się poczuł.
Po jakimś kwadransie Greyback zwołał ich wszystkich i zarządził, że podzielą się na dwie grupy. Najpierw jedna, z nim samym na czele miała wyruszyć na północ, by zaspokoić zwierzęcy głód i, w przypadku przywódcy, żądzę mordu. Remus, wraz z Hirvio, któremu powierzono zwierzchnictwo, oraz kilkoma większymi wilkołakami został na miejscu i czekał, aż Greyback z resztą, powrócą z polowania.
~~*~~
Tonks wraz z Hestią do późna siedziały w Ministerstwie, gdyż chciały troszkę uporządkować akta, które posiadały. Nagle jednak do boksu weszła najmniej pożądana przez nie osoba w tym momencie, Percy Weasley.
- Zabłądziłeś? - spytała ironicznie Hestia.
- Panuj nad sobą Jones, bo będziesz miała kłopoty - odparł przez zaciśnięte zęby. - A teraz do rzeczy. Otóż zauważyłem, że ostatnio strasznie się obijacie, a Minister kazał mi was bacznie obserwować. Tak więc, dostaniecie zadanie, które miałem zlecić dużo bardziej wykwalifikowanym ludziom - ostatnie wyrazy powiedział dobitnym tonem. - To jest oczywiście kara dla was. Będziecie musiały zbadać te ostatnie masowe mordy w wiosce Castle Combe, macie wyruszyć jak najszybciej tylko potraficie, czyli daję wam dziesięć minut na przygotowanie się i osobiście was tam odprawię - uśmiechnął się złośliwie po czym wyszedł z boksu. Obydwie aurorki spojrzały na siebie z wyrazem strachu i obawy na twarzach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz